Myślę, że zespoły spotykające się na próbach można podzielić na dwa rodzaje:

  • Te, które ćwiczą przed koncertami i wejściem do studia,
  • Te które spotykają się, aby po prostu pograć. Dla przyjemności, aby pojamować, poimprowizować, bez żadnych zobowiązań.

Moim zdaniem ci pierwsi mają trochę trudniejsze zadanie i właśnie na nich się skupimy. 

1. Głośność 

Większość zespół jakie znam gra zdecydowanie za głośno na swoich próbach.

Dlaczego nie powinniśmy tego robić? Po pierwsze na pewno ma to wpływ na stopniowe pogorszenie słuchu. Poza tym najgorsze jest zaskoczenie na koncercie, kiedy nagle realizator każe ściszyć np. wzmacniacz gitarowy o połowę… "Nic nie słyszę! W ogóle nie czuję powera!" Oczywiście, że nie, ponieważ przyzwyczaiłeś się do zbyt głośnego brzmienia na próbie, a prawie na każdej profesjonalnej scenie będą cię ściągać do zera. Po co? Po to, aby uniknąć hałasu i przesłuchów na sąsiednich mikrofonach, dzięki temu nic nie sprzęga, a na frontach można ukręcić naprawdę dobry dźwięk. Przez to, że jesteśmy ciszej niż na próbach wydaje nam się, że w ogóle nie ma mocy i brzmimy słabo, za to odczucia publiczności przed sceną będą dokładnie odwrotne. Po koncercie powiedzą wam, że wszystko było super i wcale tej mocy nie brakowało. Na próbach powinniśmy przyzwyczajać się do warunków scenicznych, czyli grać najciszej jak to możliwe. Poza tym zbyt duża głośność powoduje po prostu hałas, który uniemożliwia nam kontrolowanie, czy na pewno każdy gra to co powinien. Paradoks polega na tym, że zbyt głośnie granie powoduje, że nic nie słyszymy.

Nie zawsze da się cicho…

Jeżeli tworzymy muzykę rockową czy metalową to wiadomo, że będzie nam trudniej. Największym problemem są oczywiście bębny. Możemy ściszyć wzmacniacz gitarowy i nie ma to wpływu na sposób gry gitarzysty. Na koncercie może zagrać w taki sam sposób i z taką samą artykulacją. Bębniarza nikt nie ściszy. Musiałby lżej uderzać, a to robi się niebezpieczne. Na próbie trzeba ćwiczyć dynamikę, a bęben uderzony ciszej, przy takim rodzaju muzyki z reguły zabrzmi gorzej. Jeżeli perkusista przyzwyczai się do lekkiego grania ze względu na hałas,

to prawdopodobnie zagra koncert w taki sam sposób i niestety zabrzmi kiepsko. Złoty środek?

Perkusista nic nie poradzi, ale wzmacniacze gitarowe oraz kolumny możemy ustawić tak, aby lepiej je słyszeć przy mniejszej głośności. Najlepszym sposobem jest ustawienie wzmacniaczy naprzeciwko siebie lub na jakimś podwyższeniu, aby dźwięk był kierowany w stronę uszu. Jeżeli jesteś gitarzystą i wzmacniacz stoi zaraz za tobą to słyszysz się słabo, a reszta zespołu słyszy tylko ciebie. Wniosek?

Postaw wzmacniacz naprzeciwko tak jakbyś słuchał kolegi, lub zamiencie się po prostu miejscami. Jeżeli jest to combo to postaw je na jakimś krześle lub specjalnie stworzonym do tego statywie. Rozkręcaj się powoli do momentu, aż będziesz się dobrze słyszeć. Nagle okaże się, że wystarczy 50%-75% swojej poprzedniej głośności.

Jeżeli kolumny do wokalu lub nagłośnienia pozostałych instrumentów stoją na statywach, to ustaw je tak, aby były na wysokości głowy. Częstym problemem jest też sprzęganie mikrofonów. Niestety nie oszukamy fizyki i jeżeli rozkręcimy się zbyt mocno, to po prostu będą sprzęgi. Jaki jest jedyny sposób, żeby nie sprzęgało? Wszystko trzeba dać ciszej… Możecie też spróbować dać mniej gaina na mikserze, a zwiększyć samą głośność kanału, ale jeżeli wszyscy będą za głośno to nic Wam to nie da.

Stopa oraz pozostałe instrumenty zestawu perkusyjnego.

Największym mitem jest wkładanie do centrali (bębna basowego, potocznie zwanego „stopą”) kocy i wszystkiego czego się da. Taki zabieg powoduje, że nie słychać stopy

i nie czuć jej w ogóle podczas grania. Jest przygłuszona i za krótka. Rada? Wyrzuć wszystko ze środka i nastrój jeden i drugi naciąg dosyć nisko. Jeżeli w brzmieniu będzie za duża „piłka” to włóż do środka coś co delikatnie skróci i przygłuszy dźwięk, ale niech nie będzie to koc, a kawałek szmatki lub po prostu specjalnie stworzone do tego wkładki/pady. Ważne jest, aby cokolwiek co tam włożysz dotykało naciągu, tłumiąc go delikatnie. Czasem wystarczy dobry naciąg z jakimś fabrycznym tłumikiem jak np. EVANS Emade czy któryś z REMO Powerstroke. Pusty bęben oraz niski strój i uwierzcie mi… ile razy słyszałem „stary, jest o niebo lepiej”. Nie zastanawiaj się, nie dyskutuj, nie udowadniaj nic nikomu tylko po prostu spróbuj to zrobić, a zobaczysz jak wszystko lepiej siedzi w miksie. Bardzo ważne jest, aby sam bęben z przodu nie dotykał podłogi. Nóżki trzeba podnieść tak aby wisiał trochę w powietrzu.

Poza tym każdy perkusista musi wiedzieć, że bęben inaczej brzmi dla niego kiedy siedzi z tyłu, a inaczej brzmi dla osób będących z przodu. Jeszcze inaczej zabrzmi

z mikrofonem na koncercie. Musicie być tego świadomi, bo gracie nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla ludzi. Stopa musi zabrzmieć przede wszystkim z całym zespołem, a nie tylko sama.

W przypadku muzyki rockowej tomy i werbel też najlepiej brzmią nastrojone nisko (tzw. „na szmatę”) Sprawdza się to zarówno na próbach, scenie i przede wszystkim w studiu. Jeżeli mamy do czynienia z przesterowanymi gitarami to lepiej nie tłumić niczym tomów. Przestery na gitarach powodują, że tomy brzmią już i tak krótko,

a założenie dodatkowych tłumików sprowadza je tylko do zbyt krótkiego, nieładnie brzmiącego uderzenia.

Oczywiście każdy perkusista kocha wysoko nastrojony werbel. Jeżeli taki instrument nie kosztował nas co najmniej kilkaset złotych, czy nawet tysiąc i więcej, to ciężko będzie go nastroić wysoko tak, aby zabrzmiał. Wtedy dobrze jest użyć jakichś tłumików czy żelek, ale najlepiej przede wszystkim nastroić go nisko. Zdaję sobie sprawę, że wywołbym tutaj ogromną dyskusję na ten temat, więc nie będę dalej tego drążyć. Myślę, że nieważny jest sposób, a efekt końcowy.

Jeżeli brzmi to nieważne jak to zrobiłeś.

3. Gitary

Tutaj to też temat rzeka. Cyfra, lampa? Moim zdaniem tylko lampa, ale nie o to tu chodzi… Co nie ulega wątpliwości? Gain. Nie przesadzaj z gainem, gdy używasz przesterowanego brzmienia. To co słyszysz stojąc obok wzmacniacza, a to co „słyszy” mikrofon na scenie to dwie zupełnie inne rzeczy. Jeżeli piec jest nagłośniony mikrofonem to przed sceną jest zawsze więcej gaina niż kiedy stoisz obok wzmacniacza. Sam jestem gitarzystą i dla mnie było to najtrudniejsze ponieważ oczywistym jest, że przy dużej ilości gaina można ukryć więcej błędów

i niedoskonałości. Poza tym nie mogłem się przyzwyczaić do brzmienia, ale na mikrofonie? Bajka. Nic nie rzęzi, jest ładna dynamika, słychać atak, czuć uderzenia

w struny itd. Jak dasz za dużo gaina to czasem nawet nie można rozczytać rytmu. Kolejny paradoks. Zbyt duża ilość gaina powoduje, że nie czuć powera, a brzmienie wcale nie jest mięsiste i ciężkie.

4. Bas

Nie dajcie sobie wmówić, że basu nikt nie słucha! Z naszej natury faktycznie trochę wynika, że bardziej go czujemy niż słyszymy…ale przestań na chwilę grać lub spróbuj nie pojawić się na próbie, aby inni przekonali się jak bardzo go zabraknie.

Z tego powodu łatwo też przesadzić z jego głośnością. Pamiętajmy, że niskie częstotliwości maskują te wysokie i zbyt głośny bas również ma wpływ na trudniejszą percepcję całości. Ustawienie samego wzmacniacza nie ma aż tak dużego znaczenia ponieważ bas gra dookólnie tj. nie jesteśmy w stanie określić położenia źródła dźwięku. Inaczej jest w przypadku, gdy wzmacniacz jest wyposażony w głośniki wysokotonowe. Wtedy dobrze jest ustawić go w taki sposób jak wcześniej pisałem o piecach gitarowych. Myślę, że najważniejszym narzędziem poprawiającym brzmienie każdego basisty jest kompresor.

Bas jest większy, bardziej mięsisty i po prostu lepiej współgra z całością.

Świadomi muzycy muszą znać swoje miejsce w miksie. Mam tu głównie na myśli EQ (equlizer lub po polsku korektor). Z reguły najniższym dołem gra stopa, potem bas, następnie w środkowym paśmie gitary, wokal, instrumenty dęte, a w najwyższym paśmie talerze perkusyjne. Instrumenty klawiszowe grają w całym paśmie (oczywiście w zależności od ilości oktaw)

Może was zaskoczę, ale wzmacniacze basowe często zaczynają grać dopiero od ok. 50Hz. Nie jest to przypadek, ponieważ tak jak wspomniałem wcześniej bas bardziej czujemy niż słyszymy i lepiej w tym paśmie sprawdzają się uderzenia stopy.

Bas musi zrobić trochę miejsca dla stopy więc kiedy zwiększasz ilość basu, to słuchaj czy nie zanika stopa. Środkowe i wysokie częstotliwości w basie lepiej trochę zdjąć

i zostawić miejsce dla gitar i pozostałych instrumentów. Gitarzyści tym samym powinni ściągnąć trochę basu, aby zrobić dla niego miejsce, ale nie mogą też przesadzać ze środkiem ze względu na wokal itd.

Póki co to tyle!

Powodzenia,

Rasta

Mapa dojazdu

Szybki kontakt

 ul. Przemysłowa 39

tel. 796 229 791

mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.